13 marca 2013

Rozdział 10 "Ucieczka"

       Skończyłam jeść, a na talerzu zostały okruszki spalonego mięsa. Nie żebym narzekała czy coś z tych rzeczy, ale sądzę, iż po prostu mogliby się trochę postarać z tym jedzeniem. Spojrzałam przez małe, otoczone kratami okienko. Słońce dopiero ukazywało się na niebie, więc zapowiadał się dobry dzień.  Uśmiech na widok tej pięknej pogody sam zagościł na mojej twarzy, tak samo jak na twarzy Carlosa. Ale w jego wypadku raczej nie na widok pogody... Wiedziałam, że mam całe potargane włosy i wyglądam na nieogarniętą. Ale co zrobić jak mi nawet grzebienia nie dali? Więc nic dziwnego, że bardzo się cieszę, że już dzisiaj w nocy spróbujemy się wydostać; nie wytrzymałabym w tym strasznym więzieniu ani dnia dłużej. Umarłabym chyba z głodu i z nudów. Siedziałam tak i rozmyślałam przez jakiś czas. Przerwały mi głośne otwieranie drzwi od naszego pomieszczenia.
       W drzwiach stali dwaj strażnicy. Obydwoje mieli na sobie zielony mundur, na których były granatowe odznaki. Jeden z nich miał brązowe krótkie włosy, wyglądał na bardzo młodego obywatela. Nie był zbyt wysoki, ani też chudy, po wyrazie jego twarzy mogłam jedynie ocenić to, że nie ma dobrych zamiarów. Zatem drugi był dużo starszy od tamtego. Miał po części siwe i niebieskie włosy. Zauważyłam, że to właśnie on daje rozkazy młodszemu strażnikowi.  Staliśmy zamurowani, bo w końcu, nie wiedzieliśmy po co przyszli. Szybko obudziłam Ukei'a i już po chwili chłopak, jak na zawołanie, stanął na baczność. Wraz z Carlosem, obserwowaliśmy go i zrobiliśmy to samo. 
 -Natychmiast przeszukaj ich pokój. Jeśli znajdziesz coś niepokojącego, szybko mnie zawołaj. - powiedział starszy strażnik, w tej samej chwili młodszy zaczął penetrować nasz pokój. Po kilkunastu minutach szukania, na szczęście nic nie udało mu się znaleźć. Ani nawet liściku od Luissa. Mężczyzna spojrzał na nas podejrzliwie, po czym obaj wyszli. Odetchnęliśmy z ulgą, a ja złapałam się z tego całego strachu za brzuch   
 - Dobrze, że nie znaleźli Twoich obrazów - powiedział rozbawiony Ukei. 
 - Co Cię tak śmieszy?  Pomyślałeś co by było jakby znaleźli list od Luissa? Mielibyśmy przechlapane! - powiedziałam, kręcąc głową na samą myśl o głupkowatym śmiechu Carlosa
 - Widziałaś tego strażnika? Wątpię, żeby mu się chciało schylać i spojrzeć pod łóżko..-powiedział Ukei - O! Widze, że śniadanie mi zostawiliście, strasznie zgłodniałem! - dodał z uśmiechem, widząc jedzenie.    
      Po chwili usiadł na krześle, wziął swoją porcję i jadł. Tymczasem ja usiadłam na swoim łóżku i zastanawiałam się, czy czasem nie podmienili Ukei'a. Ani trochę się nie martwił niczym, nawet jak zobaczył tych okropnych strażników. Chyba ta pogoda poprawiała humor wszystkim. Zauważyłam, że Carlos również siedzi zamyślony. Zastanawiałam się nad czym, ale wolałam nie pytać.  Jestem ciekawa, co z moimi rodzicami się dzieje, co robią, czy szukają mnie, co o tym myślą.. 
- Seraphino, może zjesz coś?- zapytał Carlos, patrząc na mnie. Byłam tak pogrążona w myślach, że nawet nie zauważyłam kiedy przynieśli obiad. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, Carlos podał mi talerz z jedzeniem. Zdziwiona uśmiechnęłam się do niego, on odwzajemnił go, ale jego uśmiech był o wiele bardziej urokliwy.
- Aż tak źle wyglądam?- spytałam trochę rozbawiona.
- Jesteś cała blada! Chce zobaczyć jak ten talerz jest pusty - odpowiedział Ukei. Na talerzu znajdowała się surówka i mięso, chyba te same co było na śniadanie.  No nic, trzeba zjeść. Zjadłam wszystko i odłożyłam talerz.
     Przez jakiś czas rozmawialiśmy i zastanawialiśmy się gdzie dokładnie uciekniemy. Skoro nie mamy wracać do naszych  rodzinnych domów, to gdzie?  Nie jestem do końca pewna, że Luiss zna tak dobrze naszą planetę, aby znaleźć jakieś miejsce. Sama aż tak dobrze nie znam Weneei... 
      Po długich konwersacjach, nadeszła pora na kolacje. Miałam wrażenie, że jedzenie przynoszą codziennie punktualnie o tych samych godzinach. Chociaż nie miałam zegarka, z łatwością rozpoznawałam godziny. Kolacje zjedliśmy na szczęście w spokoju.
       W końcu szykowaliśmy się do wyjścia. Miałam ze sobą małą torbę, więc włożyliśmy do niej najpotrzebniejsze rzeczy, które znajdowały się w pomieszczeniu. Tylko czegoś mi brakowało... Zastanawiałam się czego, gdy wreszcie sobie przypomniałam - obrazów Carlosa i liściku od Luissa. Spakowałam ów rzeczy. Jakimś cudem zmieściły się do torby.
 -No to Seraphino, chyba już jest odpowiednia godzina, więc otwórz drzwi. - powiedział z uśmiechem Ukei.
 -Tak, więc daj mi klucz.- odpowiedziałam, wyciągając w jego stronę dłoń.
 -Ale chyba ty go ostatnio miałaś? - odrzekł zmieszany Ukei.
 -Nie, zdaję mi się, że to Ty go miałeś.- odparłam zszokowana - skoro nie wiesz gdzie położyłeś klucz, to może go poszukasz? - spytałam, kręcąc ironicznie głową. Ukei przytaknął jedynie głową
       Zaczęliśmy przeszukiwać pokój. Podeszłam do swojego łóżka, podniosłam poduszkę i potrząsałam ją, ale nic tam nie było. To samo zrobiłam z kołdrą, ale bez żadnych skutków. Chłopcy również przeczesali swoje łóżka, bez efektu. Zostały dwa ostatnie rozwiązania - albo klucz wziął strażnik i nic nam nie powiedział, albo znajduję się pod stolikiem. Podeszłam do niego i obróciłam do góry nogami z nadzieją, że coś tam znajdę. Wydawał się jakoś dziwnie lżejszy, ale nie myślałam o tym w tamtej chwili. Przypatrując się uważnie, nagle dojrzałam coś pomiędzy deskami. Wymieniliśmy wzrok, po czym wyciągnęłam przed siebie rękę i...
 -Znalazłam! - wykrzyknęłam z radości, a chłopcy uciszyli mnie szybko, a ja machnęłam ręką.
 - Ciszej, może nas ktoś usłyszeć – warknął Carlos, a ja ponownie machnęłam ręką - kto wpadł na tak „genialny” pomysł by włożyć tam klucz? - zapytał i skrzyżował ręce na piersi.
 -Ja... Przepraszam, ale zapomniałem, że go tam włożyłem. Zawsze o takich rzeczach zapominam – odpowiedział zmieszany Ukei, podnosząc do góry rękę.
 - Dobra nie mamy czasu do stracenia. Jesteśmy pewnie spóźnieni i Luiss się niepokoi – wtrąciłam się, widząc, że Carlos chce coś powiedzieć. Chłopcy przytaknęli głową, po czym ja otworzyłam kluczem drzwi. Wreszcie wydostaliśmy się z tego cholernego miejsca.
     Skradając  się na korytarz, skupiliśmy się na tym by nikt nas nie przyłapał.  Plusem był fakt, iż więźniowie nie mogli nas zobaczyć, gdyż w drzwiach  nie było krat. I właściwie, bardzo mnie to cieszyło. Nie dlatego, że  mogliby nas przyłapać. Po prostu miałabym wyrzuty sumienia i gdybym  widziała ich twarze, pragnęłabym ich wypuścić... Za  bardzo nie wiedzieliśmy którędy kierować się do wyjścia, więc poszliśmy  przed siebie z nadzieją, że idziemy w dobrą stronę. Wszędzie było  ciemno i nie byłam w stanie niczego zauważyć. Parę razy potknęłam się o  mały stopień, o mało co nie robiąc sobie krzywdy. A plus do tego  machałam rękami przed sobą. Gdy nagle poczułam, że głośno na coś wpadam,  chłopcy warknęli „ci!”, a ja mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem.  Nagle poczułam, że coś dotyka mój brzuch. W pierwszej chwili byłam  przerażona, ale gdy poczułam nieprzyjemne zimno, dotknęłam tego rekami i  okazało się, że była to klamka. Czyli, że wpadłam na drzwi! Ukei,  wiedząc, że nic nie robię, jakimś sposobem otworzył je. Były znacznie  głośniejsze niż te od pokoju. Szybko poszliśmy przed siebie. Blask  księżyca był tak jasny, że bez problemu teraz mogłam zauważyć gdzie się  znajdowaliśmy. To była chyba sala tronowa, na środku znajdowało się  ogromne krzesło, najprawdopodobniej tron. Jednak nie przyjrzałam się mu  bliżej. Spieszyliśmy się do wyjścia, więc poszliśmy w kierunku kolejnych  drzwi. Jednak były zamknięte... Poczułam, jak ze złości skręca mi się w  żołądku. 
 -Co robimy?- spytałam szeptem.
 -Spróbujmy przez okno, ktoś chyba zostawił je uchylone. - odpowiedział Carlos, wskazując na okno.
      Wzięliśmy jedno z krzeseł, aby móc sięgnąć do okna. Najpierw  weszłam ja, jakimś cudem do niego dosięgłam, choć byłam najniższa. Po  chwili dołączyli do mnie chłopcy.  No to byliśmy już na wolności! Jak  dobrze było znów poczuć zapach świeżego powietrza. Szybko i  bezszelestnie (bynajmniej tak mi się zdawało) poszliśmy w miejsce  ustalone z Luissem.  Jednak go tam nie było. Zaczęliśmy się rozglądać  nerwowo, co chwilę gwałtownie odwracając się dookoła. Wreszcie jednak  zdziwieni całą sytuacją stanęliśmy, gdy nagle ja i Ukei usłyszeliśmy  szept Carlosa żebyśmy się odwrócili. Zrobiliśmy to i naszym oczom ukazał  się bezradny Luiss, który był schwytany przez dwóch strażników. Ci  perfidnie uśmiechali się nam prosto w twarz. Czułam, jak do moich oczu  wpływają łzy złości. Nie wiedziałam co robić. Byłam bezradna, równie,  jak Carlos i Ukei..

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział , zresztą jak każdy :D
    Miałaś ciekawy pomysł z tym szukaniem klucza, ogólnie świetnie piszesz.
    Aż nie mogę się doczekać następnego rozdziału i tego ,czy po raz kolejny zostaną złapani .

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, dawno mnie tu nie było. Mimo wszystko jestem zachwycona. Poprawiłaś się i słownictwo masz o wiele ciekawsze! Naprawdę, lepiej się czyta, kiedy wszystko jest tak... hm, dopracowane. Dodałam Cię wreszcie do obserwowanych, żeby nie mieć kłopotów ze znalezieniem bloga, więc pozostaje jedynie czekać na kolejny rozdział! :)

    www.listy-przekletej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i musze przyznać, że wciągnęło mnie :D
    Masz talent i ciekawy pomysł ;)
    Wyczekuje kolejnego rozdziału ^^
    http://honey-if-you-stay-ill-be-forgiven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku masz naprawdę dar do pisania.Rozwijaj to!Miło się czyta.Idę do poprzednich rozdziałów ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam ten rozdział i mnie zainteresował. :P
    Bede musiała się cofnąć do 1 rozdziału . :)
    opentolive.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorka. literówke zrobiłam : opentolife.blog.onet.pl

      Usuń
  6. to jest świetne czekam na następne ! <:

    http://affableem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny blog, jednakowoż ja bym stworzyła osobną podstronę z postaciami ;) I najlepiej jakby był jeden post na stronie głównej.

    Co do tego rozdziału na moim blogu - to opublikowałam go niechcący... Jest niedokończony, po prostu ;) Dzięki Tobie go zauważyłam, więc ukłon w Twoją stronę! ;D

    Będę wpadać, jak tylko będę mieć czas!

    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. , Ciekawy blog , Obserwuje i zapraszam do mnie ;d Liczę na rewanż ;d http://krwawyblog123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bo komentarz motywuje, wiesz?